Zapraszam Was dzisiaj do
kosmetyczki mojej mamy. Pokażę Wam kilka "perełek",
których używa - jest to jedna z kilku części i prawdopodobnie
stanie się to naszą dodatkową serią postów.
(Ten post poświęcam
niewielkiej części kosmetyków mojej mamy, a niedługo pojawi się
podobny post z kosmetykami mamy Karoli.)
Święta coraz bliżej,
więc zawitałam już w rodzinnym domu. Kilka dni lenistwa
spowodowały, że zaczęłam się troszkę nudzić;) Kto tak nie ma?
Postanowiłam zajrzeć do kosmetyczki mojej mamy i poszukać
ciekawostek, które mogłyby zainteresować zarówno Was, jak i Wasze
mamy.
Może zainspiruje to Was do
zakupów świątecznych, albo prezentów urodzinowych/imieninowych/na
dzień mamy ?
Let's see..
Pomadka z Oriflame -
widziałam ją w wielu filmikach na youtube, ale sama nigdy nie byłam
właścicielką tego cudeńka. Zachwycająca jest jej konsystencja i
działanie. Delikatna formuła mocno nawilża usta, ale dodatkowo
mocno je wygładza - szminki trzymają się dzięki niej dłużej.
Byłam w lekkim szoku, bo nie sądziłam, że działanie tej pomadki
jest aż tak dobre.
Pomadka jest bezbarwna,
bezzapachowa i łatwa w aplikacji. Pudełeczko jest eleganckie,
malutkie i bardzo poręczne.
Zastosowanie pomadki jest
idealne na zimowe mroźne dni. Chroni usta i pomaga im szybciej się
zregenerować, kiedy popękają.
Love it!
Cienie z Avonu posiadam w
swojej kosmetyczce, ale nigdy nie miałam tych odcieni. Beże, złoto,
brąz i lekka szarość - wszystko w chłodnej tonacji, idealnej dla
kobiet w wieku mojej mamy. Delikatna satyna i połysk powodują, ze
oko mocniej przykuwa uwagę, ale nie w nachalny sposób. Cienie nie
zbierają się w zmarszczkach i nie osypują. Pigmentacja jest
naprawdę dobra - porównałabym ją do jakości cieni z Iglota.
Paletka mojej mamy jest z limitowanej serii. Muszę poszukać jej w
ofercie Avonu, bo naprawdę mnie zachwyciła.
Moja mama rzadko robi pełny
makijaż, ale kiedy już ma ku temu okazję, sięga po swój ulubiony
podkład z MaxFactor, Lasting Performance. Odcień, którego używa
jest zdecydowanie za ciemny dla mnie, ale wypróbowałam chociaż
jego krycie i konsystencję. Moim zdaniem to naprawdę dobry podkład
dla osób, które nie mają bardzo dużych problemów ze skórą.
Zakrywa on delikatne niedoskonałości, wyrównuje koloryt skóry,
nie tworzy efektu maski i nie powoduje efektu ciasta na twarzy.
Zapach jest dość neutralny. Po 8h noszenia go na buzi zauważyłam,
że zaczął delikatnie ścierać się w okolicy żuchwy - jak dla
mnie, akceptowalne. ;) Podkład ma dość mocne krycie, ale nie
obędzie się bez korektora, jeśli chcecie zakryć wypryski i mocne
przebarwienia.
Moje największe odkrycie,
do którego dokopałam się w kosmetyczce mojej mamy. Miękka kredka, łatwa
w pracy nad kreską. Jej pigmentacja jest bardzo dobra.
Niesamowicie łatwo namalować nią kreskę. Jej miękkość
dodatkowo ułatwia jej rozcieranie, jeśli chcemy uniknąć ostrej
kreski lub gdy chcemy stworzyć nią bazę pod smokey eyes. Nie
ściera się, nie rozmazuje, delikatnie zasycha na powiece, ale nie
tworzy nieprzyjemnej skorupki. Nie trzeba jej temperować - jest
automatyczna.
Trzy naprawdę dobre lakiery
do paznokci. Pierwszy - Essie - długo się utrzymuje, ma piękną
mleczną barwę, idealną na co dzień. Drugi - Rimmel - idealny
odcień brązowego nude - pięknie połyskuje, łatwo się aplikuje,
długo utrzymuje się na paznokciach i naprawdę szybko zasycha.
Trzeci - L'oreal - idealna czerwień na Święta. Pomidorowa barwa ze
złotymi drobinkami. Cudownie połyskuje, łatwo się aplikuje i jest
bardzo wydajny.
Moja mama nie używa
lakierów do włosów - jak sama twierdzi "lakier tworzy brzydką
skorupę na włosach, wysusza włosy i nieładnie pachnie" :D No
cóż... ilu ludzi, tyle opinii. W zastępstwie lakieru, moja mama
wybrała puder do stylizacji włosów z Got2b - świetnie podnosi
włosy u nasady i utrzymuje je na swoim miejscu. Łatwo się
wyczesuje, jest prosty w użyciu i jest bardzo wydajny.
Znana wszystkim odżywka ze
Schwarzkopf'a jest też ulubieńcem mojej mamy. Świetnie nawilża
włosy i co najważniejsze - pomaga w ich rozczesywaniu. Ładnie
pachnie, jest bardzo wydajna i łatwa w aplikacji. Nic dodać nic
ująć:)
Moja mama jest szczęściarą
i ma naprawdę ładną cerę. Mało zmarszczek i zero
niedoskonałości. Chcąc utrzymać cerę w dobrej kondycji używa
odżywczego kremu z Pharmaceris. Jest lekki, mocno nawilża i
wchłania się naprawdę szybko. Ja po jednym użyciu poczułam jak
"uspokoił" moją skórę - wszelkie zaczerwienienia
delikatnie zniknęły, a krem pozostawił cerę gładką i nawilżoną
- super!
Demakijaż to ważna sprawa
- każdy to wie. Moja mama, jak już mówiłam, rzadko nakłada
podkład, czy puder, ale codziennie maluje oczy - tusz do rzęs i
kreska to podstawa jej makeup'u (już wiem po kim to mam!). Wieczorem
wykonuje demakijaż mleczkiem z Lirene. Jest lekkie, delikatne i
ładnie pachnie. Nie podrażnia skóry, ładnie zmywa nawet
wodoodporne kosmetyki. Ja jednak wolę zdecydowanie płyny micelarne.
I ostatni już produkt -
różany olejek do ciała Anfora. Zapach - piękny, konsystencja -
delikatna, lekka. Olejek pięknie nawilża skórę, a dodatkowo
podobno genialnie działa na rozstępy! Jeśli lubicie zapach róży,
to jest to produkt dla Was. Jak dla mnie nie ma minusów - nie lepi
się (jak to lubią robić niektóre olejki), jest wydajny, wygładza
skórę, nie uczula i dość szybko się wchłania. Pozostawia lekki
film na skórze, ale mnie to nie przeszkadza.
Dajcie znać jakich
kosmetyków używają Wasze mamy! Może zainspirujecie nas do zakupów
kosmetycznych:)
Xoxo,
Martyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz