Chyba każda z nas trafiła kiedyś na kosmetyk, który ją rozczarował. Czasami niestety kupujemy kota worku, nie wiedząc, jak produkt
sprawdzi się na naszym ciele. Dlatego warto dzielić się również negatywnymi
opiniami o produktach, a nie tylko tymi pozytywnymi. W tym poście mam zamiar
wylać swoje żale i jad na kosmetyki, które w moim odczuciu są absolutnie
beznadziejne i nie warte jednej złotówki.
1. Pomadka w kredce (o której pisałam już TUTAJ) - BeautyUK

2. Lakier do paznokci Manhattan
Ten maluszek jest, jak dla mnie, absolutnie nieudanym członkiem
naprawdę fajnej rodzinki lakierów do paznokci od Manhattan. Jego kolor
pozostawia wiele do życzenia - paznokcie dziwnie odbijają światło, a drobinki
brokatu wyglądają po prostu kiczowato i tandetnie. I najgorsze... czyli czas
jaki musimy poświęcić na zmycie tego cholerstwa, to totalny absurd. Nie ważne, jak
dobry zmywacz macie, jakich technik użyjecie... ten lakier wżera się w płytkę
paznokcia, a konkretnie te denerwujące drobinki i kawałki brokatu. Trzeba je
dosłownie pojedynczo zdrapywać z paznokcia. Noł, noł, noł!
3. Wodoodporny tusz do rzęs Wibo
A oto, moje drogie, tusz do rzęs, który zrobi z Waszymi rzęsami
wszystko to, czego nie chcecie, by robił tusz. Skleja je, nie pogrubia, nie
wydłuża, osypuje się i jego wodoodporność wynika z jego nieprzyjemnej
"glutowato-wodnistej" konsystencji. Jego aplikacja jest niekomfortowa, do tego
szczoteczka nierównomiernie rozprowadza produkt po rzęsach. Oczywiście,
producent nie zapewnia, że tusz pogrubi, czy wydłuży nasze rzęsy, ale jeśli nie
robi żadnych z tych rzeczy, a dodatkowo je skleja, to co po co mamy go
kupować?! Tusz oprócz tego, że ma być wodoodporny, to powinien chociaż ładnie
rozdzielić i rozczesać rzęsy. Na rynku jest wiele lepszych tuszy wodoodpornych,
a ten na pewno nie należy do tego grona.
4. Żel do mycia twarzy - Green Pharmacy
Przyszedł czas na produkt, który zafundował mi totalne
przesuszenie cery. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z żelem do mycia twarzy,
który będąc przeznaczony do suchej cery, spowodował pogorszenie jej stanu.
Używałam wielu żeli/mydeł/płynów do mycia twarzy i jeszcze nigdy nie spotkałam
się z tak drastycznymi efektami ubocznymi. Moja cera była mocno ściągnięta, a
skóra po przebudzeniu wręcz szczypała mnie z przesuszenia. Po dwóch dniach
mogłam zdrapywać suche skórki z czoła i polików. Ohyda! Nie mam nawet pomysłu
jak zużyć ten beznadziejny produkt. Prawdopodobnie trafi do kosza.
5. Krem BB - Garnier
"Co to ma być?! "- to pierwsze co nasuwa mi się
na myśl, kiedy przypominam sobie moją "przygodę" z tym kosmetykiem.
Moja cera nie jest idealna, ale też nie cierpię na straszne problemy skórne.
Jak większość z nas raz na jakiś czas walczę z niedoskonałościami, ale ogólnie
nie mam na co narzekać. Dlatego też byłam pewna, że lekki krem BB (tzn. coś
a'la krem BB) będzie idealny dla mnie na wiosenne i letnie dni. Jakie było moje
rozczarowanie, kiedy okazało się, że produkt ani nie wyrównuje kolorytu cery,
ani nie zakrywa niedoskonałości, a już na pewno nie dostosowuje się do koloru
cery. 3 razy NIE! Jedyny plus tego produktu, to jego piękny zapach, ale nic
więcej. Obecnie chcąc zużyć ten krem mieszam go z Duraline i pigmentami z MAC'a
tworząc kolorowe podkłady do makijaży przy charakteryzacjach.
6. Podkład mineralny - Almay Wake-up
I na koniec podkład, który jest tak beznadziejny, że aż szkoda mi czasu na opisywanie jego beznadziejności. Ciężko w ogóle nazwać ten
produkt podkładem, bo nie spełnia żadnych z funkcji jakie podkład powinien
pełnić. Praktycznie w ogóle nie widać go na buzi, ale to nie jest ta
"niewidzialność", której oczekujemy. Podkłady niewidoczne na naszej
buzi, które jednocześnie zakrywają niedoskonałości i poprawiają wygląd naszej
cery to absolutne skarby. Ten produkt niestety nie robi NIC. A pisząc NIC mam
na myśli naprawdę jedno wielkie NIC NIC NIC. Nakładamy go na buzię i czujemy
chłód, który ma niby pobudzić naszą cerę. Niestety.. pobudzenia nie czuć i nie widać, a
podkład po prostu jest... przezroczysty? Nie wiem jak to inaczej określić. Ah
nie! Przepraszam! Widać go, czasami.... ale tylko na przesuszonej skórze, która
zabarwia się delikatnie na beżowo i wygląda ohydnie. Never again!
Może zabrzmi to infantylnie, ale
naprawdę mi ulżyło. Wyżyłam się słownie na tych karygodnych produktach i
naprawdę przestrzegam Was przed ich zakupem. Na rynku kosmetycznym mamy tak
szeroki wybór produktów, które są genialne, że o tej magicznej szóstce, o której
wspomniałam, lepiej zapomnieć.
Xoxo,
Martyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz