Poznajcie
część mojej makijażowej rodzinki – pędzle do makijażu.
HISTORIA
DOŁĄCZENIA PĘDZLI DO RODZINKI MAKIJAŻOWEJ:
Jeszcze rok temu
świat makijażu zamykał się dla mnie na 6 produktach w kosmetyczce… tak, tylko
6! Używałam jedynie podkładu, pudru utrwalającego, jednego cienia do powiek,
tuszu do rzęs, eyelinera i korektora (poniżej zdjęcie dokładnie tych
produktów).
Skromnie, ale wtedy wydawało mi się, że wystarczająco. Dodatkowo posiadałam tylko jeden pędzelek – hm... nawet nie wiem, czy można nazwać to pędzelkiem, bo był to zwykły aplikator z gąbeczki, który często dodawany jest przy zakupie cieni do powiek. Nie miałam pojęcia czym jest „konturowanie twarzy”, dlatego nie sięgałam po pędzle do tej czynności. Nie malowałam ust i brwi, więc żaden skośny pędzelek nie zaprzątał mi głowy. Więc skąd ta zmiana w zawartości kosmetyczki?
Skromnie, ale wtedy wydawało mi się, że wystarczająco. Dodatkowo posiadałam tylko jeden pędzelek – hm... nawet nie wiem, czy można nazwać to pędzelkiem, bo był to zwykły aplikator z gąbeczki, który często dodawany jest przy zakupie cieni do powiek. Nie miałam pojęcia czym jest „konturowanie twarzy”, dlatego nie sięgałam po pędzle do tej czynności. Nie malowałam ust i brwi, więc żaden skośny pędzelek nie zaprzątał mi głowy. Więc skąd ta zmiana w zawartości kosmetyczki?
Dokładnie rok
temu, kiedy dopadło mnie paskudne nieszczęście i skręciłam kostkę, zostałam
uziemiona na około 2 miesiące… Umierałam z nudów! Książki, głupie filmiki na
YT, czy malowanie przestały mnie cieszyć… I wtedy, moja niezastąpiona Karola
zaproponowała – „Pooglądaj filmiki dziewczyn na youtube – może zabijesz czas?”.
Tak też zrobiłam i… od tamtej pory moja głowa była systematycznie atakowana
dawką informacji, obok których nie mogłam i nie chciałam przejść obojętnie.
Pojęcie „makijażu” zmieniło znaczenie, a makijażowy świat otworzył przede mną
swoje gigantyczne wrota. Weszłam i przepadłam ;)
Zbierałam wiedzę dość długo, aż któregoś
dnia postanowiłam zacząć inwestować w kosmetyki dla siebie. Zdecydowałam też
zakupić pierwsze pędzle do makijażu… i tak się właśnie zaczęło.
Dziś – dokładnie rok później – jestem szczęśliwą
posiadaczką kilku pędzli, które umilają mi makijaż i poprawiają jego jakość.
Powolutku przymierzam się do powiększenia swojej kolekcji – ale o WISH LIŚCIE
powiem na zakończenie.
Pozwólcie, że przedstawię Wam bohaterów tego posta:
HAKURO
H50s – flat top – pędzel do podkładu.
Mój pierwszy pędzel do podkładu,
wychwalany w niebiosa przez większość blogerek i vlogerek. Dopiero kiedy
pierwszy raz użyłam tego pędzla, zrozumiałam jego fenomen! Różnica między
nakładaniem podkładu palcami, a tym pędzlem jest kolosalna! Podkład nakładany
H50s idealnie stapia się z cerą, nie pozostawia plam, rozprowadza się
równomiernie i utrzymuje się o wiele dłużej. Byłam naprawdę zaskoczona jego „magicznymi”
zdolnościami, bo szczerze? Nie wierzyłam, że będzie tak przydatny i precyzyjny. Jego jedyny minus, który powtórzy się przy H53, to
długotrwałe mycie. Robię to co dwa dni i muszę mocno namydlić pędzel, żeby
pozbyć się resztek podkładu. Ale myślę, że jest to kwestia przyzwyczajenia i
cierpliwości.
Hakuro H50s używam najczęściej z ciężkimi podkładam, a H53 z lekkimi i kremami BB.
Hakuro H50s używam najczęściej z ciężkimi podkładam, a H53 z lekkimi i kremami BB.
HAKURO
H53 – pędzel do podkładu
Pędzel, który dołączył do mnie w lutym
2014 roku. Kupiłam go z przypadku, szukając kolejnego pędzla do podkładu i do
kremu BB. Padło na H53 i jestem bardzo zadowolona z efektów! Przyznam, że
chwilowo H53 wyparł H50s i sprawdza się genialnie. Większa powierzchnia pędzla
pozwala szybciej nałożyć podkład niż dzieje się to przy H50s. Dodatkowo
świetnie radzi sobie z korektorem – delikatne stęplowanie korektora w
miejscach, które chcemy zakryć powoduje, że produkt świetnie stapia się ze
skórą i nie pozostawia smug.
Kiedy pierwszy raz przyłożyłam pędzel do
twarzy, miałam wrażenie, że przytulam się do królika:D Głupie porównanie, ale
tak właśnie było ;) Jest miękki, delikatny i naprawdę godny polecenia!
HAKURO
H13 – pędzel do konturowania –
do bronzera, różu i rozświetlacza.
Obecnie mój jedyny pędzel do
konturowania, ale miałam styczność z innymi tego typu. Nie jest to pędzel
idealny, ale jak dla mnie – wystarczający. Na mojej Wish liście znajduje się
pędzel, który myślę, ze lepiej sprawdzi się w tej materii.
Jakie są plusy tego pędzla? Na pewno
precyzja i mocne „trzymacie” produktu „w sobie”. Pędzel ogranicza osypywanie
się nawet najgorszych gatunkowo róży czy bronzerów. Póki co świetnie pracuje mi
się nim z bronzerem „W7 - Honolulu”, z różem „Sleek - Rose Gold” i z kultowym rozświetlaczem
„TheBalm - Mary-Lou Manizer”. Póki co,
to moja święta trójca konturowania twarzy, a H13 świetnie z nimi współpracuje.
Minusy? Niestety, trzeba mieć wprawę w
posługiwaniu się tym pędzlem, bo naprawdę łatwo zrobić sobie nim plamę na
polikach. Długo walczyłam, żeby nauczyć się korzystać z H13, jednak obecnie
jestem z niego naprawdę zadowolona.
HAKURO
H77 – pędzel do blendowania
Jednym słowem – Genialny! Jest naprawdę precyzyjny
i pozwala na dobre blendowanie cieni. Świetnie mieszka cienie na powiece,
zaciera granice i dobrze współpracuje z wszystkimi
cieniami z mojej kolekcji. Korzystam z niego praktycznie codziennie i jeszcze
mnie nie zawiódł. Trzeba tylko uważać przy nakładaniu na niego cienia –
obowiązkowe jest dokładnie otrzepanie włosia z nadmiaru produktu, bo na 100%
nadmiar osypie się pod oczami.
HAKURO
H79 – pędzel do cieni i do blendowania
Mój ulubiony pędzel do cieni. Nazywam go „kuzynem
217 z MAC’a”, bo w jakimś stopniu przypomina mi ten pędzelek. H79 jest bardzo
miękki, delikatny, świetnie blenduje i rozprowadza cienie na powiece. Jego
jedyny minus, który czasami sprawia mi kłopot, to fakt, że nie jest hiper
precyzyjny. Jego dość duża powierzchnia sprawia, że niektóre blendowania musze wykonywać
mniejszymi pędzelkami. Jednak do codziennego użytku, kiedy chcę nałożyć na
powiekę góra 3 cienie sprawdza się świetnie!
HAKURO
H85 – skośny pędzelek do brwi i eyelinera
Ukochany pędzelek, który niedługo zyska
braciszka lub siostrzyczkę. Na pewno zakupie drugi ten sam H85, ponieważ
chciałabym żeby jeden służył jedynie do malowania kresek na powiece, a drugi
był odpowiedzialny za podkreślanie brwi. Częste mycie tego pędzelka zaczyna
mnie po prostu denerwować, a jest to konieczne, bo H85 jest w użytku
CODZIENNIE!
Świetnie współpracuje z cieniami, z
eyelinerami i z żelowymi cieniami. Obecnie najczęściej używam go z kosmetykami „Colour
Tatoo Maybelline” – czarnym i brązowo-szarym cieniem w żelu z małą dawką „Inglot
– Duraline”. Pędzel pozwala na precyzję i szybkie wykonanie kreski, jak i wypełnienie
brwi.
Zestaw
pędzli z SEPHORA – do pudru, do cieni
Pędzle te pojawiły się w mojej
kosmetyczce na długo przed pędzlami z rodziny HAKURO. Były pierwszymi pędzlami,
które miały być wersją „testową” i chciałam się na nich po prostu uczyć sztuki
makijażu. Nie wierzyłam, że zdziałają cuda, ale o dziwo pozostały ze mną do
dzisiaj i niektórych z nich używam codziennie. Ich plusem jest na pewno fakt,
że niektóre z nich są malutkie i bardzo precyzyjne – używam ich często do nakładania
cienia na dolną powiekę, w kącik oka oraz pod brew. Sprawdzają się naprawdę
nieźle J Myślę, że mogę śmiało polecić je początkującym, bo ich
cena nie była wysoka, a jakość jest naprawdę dobra. Pędzle pierwotnie mają
przezroczyste rączki, jednak ja ubarwiłam je kolorowymi kropkami – taka mała mania
personalizowania rzeczy ;)
Ellite – dwustronny pędzelek
do cieni
Pędzelek, który zdeycydowanie zaskoczył
mnie najbardziej! Jego zakup był przypadkowy – kiedy wyjechałam z Wrocławia do
rodzinnego domu, zorientowałam się, że nie spakowałam żadnego pędzla do powiek.
Moje przyzwyczajenie do pracy z pędzlami było na tyle duże, że pobiegłam szybko
do pobliskiej drogerii i złapałam za pierwszy lepszy pędzelek. Zauroczył mnie
troszkę pięknym niebieskim odcieniem włosia i faktem, ze jest dwustronny. Nie liczyłam
na cudowne działania – ale i tym razem byłam zaskoczona. Pędzelek jest
niesamowity! Wspanialnie współpracuje z „mokrymi” i żelowymi cieniami. Pięknie
aplikuje produkt i powoduje, że cienie prawie w ogóle się nie osypują (nawet te
kiepskiej jakości!). Ukochałam ten pędzelek i został ze mną aż do dziś.
Beauty
–
pędzelek do cieni
Zwykły, klasyczny pędzelek do cieni z
Rossmana. Szczerze? Jest naprawdę dobry! Czasami, kiedy Hakuro H79 jest w
procesie mycia (:D) sięgam właśnie po ten pędzelek. Godnie zastępuje pędzle z Hakuro
i nieźle radzi sobie z blendowaniem (mimo, że nie jest do tego przeznaczony!).
Traktuje go jako „pędzelek przechodni”, kiedy pozostałe pędzle są brudne, a
muszę szybko wykonać makijaż. Polecam początkującym – pędzelek jest tani, a
godny polecenia.
Szczoteczka
do brwi – po tuszu do rzęs
Która z Was jeszcze nie sprawdziła tego
patentu? Polecam! Szczoteczka jest po starym tuszu z Rimmela – tusz wyrzuciłam,
a szczoteczkę dokładnie umyłam – teraz świetnie sprawdza się jako szczoteczka
do brwi. (Uwaga! Sprawdzi się tylko szczoteczka z włosia - sylikonowe odpadają!).
Pędzelek do cieni
- dwustronny - Avon
Pędzelek z Avonu, którego nazwy niestety już nie pamiętam, ale wiem jedno - jest niesamowicie praktyczny! Jedna strona pędzelka służy do nakładania cieni, a druga do ich rozcierania.
Strona, którą możemy rozcierać cienie świetnie nadaje się do nakładania cieni na dolną powiekę oraz do rozcierania kreski narysowanej cieniem. Pędzelek pierwotnie jest cały czarny, jednak mam go w swojej kosmetyczce już.. hm.. kilka lat i farba zdążyła się zetrzeć - dlatego pomalowałam go lakierami do paznokci. Pędzelek jest nie do zdarcia!
I to w skrócie moje pędzle do makijażu –
nie ma ich dużo, jednak w porównaniu z tym, co działo się w mojej kosmetyczce
rok temu, jest to niewątpliwie przełom!
Wiem i czuję, że delikatnie mówiąc wpadłam
w makijażowy szał, jednak staram się dokładnie sprawdzić produkt, zanim w niego
zainwestuję. Dlatego chwilowo jestem na etapie czytania o innych pędzlach – jeśli
pojawią się jakieś nowe w mojej kolekcji, godne polecenia – obiecuje dać znać.
A poniżej moja pędzlowa WISH lista:
Pozdrawiam,
XoXo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz