sobota, 12 kwietnia 2014

WIESZ? MY TEŻ! - Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorszy!



Niestety, w ogromnej ilości cudownie pozytywnych dni, które ostatnio przeżyłam pojawił się jeden gorszy… Totalna masakra emocjonalna. Spadek motywacji do działania, samooceny, a co za tym idzie pewności siebie. Błagam powiedzcie, że też tak czasami macie! 




Podstawa to POKOCHAĆ swoje życie – wtedy każdy kryzys, nawet ten większy, nie zburzy naszej samooceny. Nigdy nie sądziłam, że jest to łatwe do zrobienia – wręcz przeciwnie! Bardzo dużo czasu minęło zanim pokochałam siebie, swoje otoczenie, swój wygląd, swój charakter… swoje życie. Proces ten był długi i naprawdę burzliwy. Wahania nastroju były tak duże, że czasami dochodziłam do wniosków, że nic nie zmienię w życiu i będę wiecznie zamartwiała się, że inni mają lepiej, że niczego nie osiągnę, że jestem za gruba, za głupia… itd. 

Doskonale pamiętam siebie sprzed 4-5 lat kiedy uważałam, że jestem gorsza od innych. Przebywając w otoczeniu dziewczyn byłam przekonana, że jestem najbrzydsza i najgrubsza. W towarzystwie mężczyzn zastanawiałam się, czy zaraz zaczną nabijać się z mojej głupoty. Kiedy mijałam na ulicy grupkę śmiejących się osób, byłam pewna, że śmieją się ze mnie. Nigdy nie odpowiadałam na publicznie zadane pytanie na uczelni, bo wstydziłam się, że ośmieszę się błędną odpowiedzią. Każdy, dosłownie KAŻDY wydawał mi się bardziej interesujący niż ja… Smutne? Hm… Dziś wiem, że to raczej błędne koło…

Jestem wdzięczna kilku vlogerom i blogerkom za motywacyjne filmy i posty, które kiedyś zobaczyłam/przeczytałam i które dały mi porządnego kopa do działania… Myślę, że to one w dużej mierze zapaliły żarówkę w mojej głowie, która oświetliła mi drogę do celu, jakim jest pewność siebie. Dlatego teraz ja chcę przekazać Wam kilka swoich myśli..

Na wstępie sprostuję – za „pewną siebie” osobę, uważam taką, która zna swoją wartość, wie czego chce od życia, zna swój cel i dąży do niego. Pewnym siebie jest ten, kto bardzo dobrze zna swoje możliwości, kto potrafi sam siebie motywować, kto kocha siebie, kochając jednocześnie innych ludzi. To „sprostowanie” jest ważne, bo nie chcę żebyście pomylili to określenie z „arogancją”, czy „wyniosłością” – wiadomo, łatwo przejść ze skrajności w skrajność ;)

Ale do rzeczy…

Co zrobiłam, żeby lepiej poczuć się we własnej skórze? Kilka rzeczy…

Może zabrzmi to głupio, ale dokładnie 5 lat temu postanowiłam wybrać się na sesję zdjęciową – tak! Ja, mało pewna siebie dziewczyna uznałam, że może chociaż dobre zdjęcia dodadzą mi pewności. I wiecie co? Mimo, że może się to wydawać próżne to… Podziałało.. i to bardzo! Na zdjęciach zobaczyłam kogoś zupełnie innego niż myślałam, że zobaczę. Spodobałam się sobie. Stwierdziłam, że ocenianie siebie, jako „brzydką” to przesada… w konsekwencji pozuję do zdjęć do dzisiaj i jest to moja osobista, prywatna terapia podnosząca samoocenę i nokautująca wszelkie kompleksy. Stało się to moją pasją, która co jakiś czas ładuje moje akumulatorki poczucia bycia atrakcyjną. ;) Jeszcze kilka lat temu bardzo bolały mnie komentarze innych ludzi na temat mojego wyglądu, czy sposobu bycia. A dziś? Dziś kiedy usłyszę negatywny niekonstruktywny komentarz na mój temat, myślę sobie „whatever!” – ważne żebyście znali swoją wartość i nie odczuwali jej zmiany po byle jakiej ocenie innych ludzi. Waszą siłą jest bycie przyjacielem samego siebie – wspierajcie się dobrymi myślami, bo to one dają nam dużo pozytywnej energii. Utwierdzanie się w przekonaniu, że jesteśmy od kogoś gorsi niczego nie wnosi w nasze życie. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi od innych ! 




Czymś co niesamowicie poprawia moją samoocenę jest po prostu dobry humor i nagradzanie się małymi rzeczami. Kiedy wstaję rano (naprawdę RANO – prawie codziennie o 5:50!) staram się, żeby moją pierwszą myślą było coś optymistycznego. Idę do łazienki, staję przed lustrem i po prostu uśmiecham się do siebie (wyglądam wtedy na pewno komicznie, albo jak psychiczna, ale skoro działa, to robię to!). Uśmiech to dobry początek dnia. Potem staram się zebrać myśli i przypomnieć sobie, co danego dnia będzie po prostu „fajne”, np. „po pracy idę do kina”, albo „wieczorem wypiję lampkę dobrego wina i obejrzę fajny film” – cokolwiek to będzie, ważne żeby dawało nam motywację na cały dzień. Dodatkowo kiedy czuję, że przez tydzień ciężko pracowałam, staram się nagradzać samą siebie – kupuję nową bluzkę, czekoladę, albo robię sobie domowe SPA. Bądźcie dla siebie wyrozumiali – w drodze do różnych celów, które sobie obieramy w życiu, musimy znajdować czas na przyjemności, na małe życiowe „wakacje” od obowiązków, stresów i negatywnych emocji.

Co dalej? 

W drodze do „ulepszenia” swojego życia znalazłam pasję, która pozwala mi pobyć sama ze sobą – wróciłam do malowania. Malowanie dawało mi sporo relaksu już kiedy byłam mała. Nie pamiętam dlaczego przestałam malować, ale na pewno nie zapomnę dlaczego powróciłam do tej pasji. Od czasu do czasu, kiedy mam chwilę dla siebie, łapię za pędzel, rozkładam sztalugę i przerzucam swoje emocje na płótno. Uspokajam się, składam myśli w całość, odpoczywam i … mogę trochę pomarzyć ;) Myślę, że to ważne, żeby mieć coś tylko swojego – coś o czym sami decydujecie, w co inwestujecie tylko swoją energię. Codziennie podejmujecie decyzje, które dotyczą nie tylko Was, ale również innych ludzi, które niekoniecznie Was satysfakcjonują, albo na które nie macie całkowicie wpływu, bo jesteście zależni od innych. Dlatego PASJA może dać Wam sporo radości i poczucia, że jesteście w czymś świetni. Nieważne co to będzie – sport, sztuka, nauka, gry… cokolwiek – byle byście mogli wyłączyć się na chwilę i pobyć samemu ze sobą – uwierzcie, kilka takich chwil w tygodniu i zregenerujecie się psychicznie.

Pokochać siebie, to według mnie – uwierzyć w swoje możliwościpoznać je w 100% i starać się nieustannie je rozwijać. Musicie wiedzieć czego chcecie, określić swoje cele i krok po kroku dążyć do nich. Rzadko kiedy udaje nam się osiągnąć wymarzony cel od razu – osobiście przeszłam sporą drogę zanim osiągnęłam to, co teraz mam – wymarzoną pracę, grono wspaniałych przyjaciół, miłość mojego życia i poczucie, że jestem wartościowym człowiekiem.

Jednym z etapów „przemiany” była na pewno selekcja osób, które mnie otaczają. Wiem, że zabrzmi to dość drastycznie, ale uwierzcie – w Waszym otoczeniu ZAWSZE pojawi się ktoś, kto będzie Wam czegoś zazdrościł, będzie Wam źle życzył, albo po prostu, będzie Was nie lubił bez konkretnego powodu. Człowiek jest tylko człowiekiem i nigdy nie sprawimy, żeby każdy nas pokochał. Ja przez długi czas nazywałam „przyjaciółmi” osoby, które na to nie zasługiwały.. Wiem to dopiero teraz, ale cieszę się, że dokonałam wyboru i odsunęłam od siebie osoby, które były toksyczne. Jeśli ktoś sprawia, że czujecie się gorsi, że nie możecie rozwinąć skrzydeł, że jesteście ograniczeni – to wiedzcie, że ten ktoś nigdy nie był i nigdy nie będzie Waszym przyjacielem. Takie osoby nazywam „WAMPIRAMI EMOCJONALNYMI” i skreślam z listy osób, które coś dla mnie znaczą. Osobiście uważam, że lepszy jeden prawdziwy przyjaciel, niż grono „znajomych”, którzy nie zawsze są szczerzy. Wiem, że to trudne, ale realne i „do zrobienia” – jeśli ja dałam radę – Wy też dacie.

Co daje mi siłę do działania? 

Na pewno kreatywność, którą spuszczam ze smyczy raz na jakiś czas – uwalniam swoją wyobraźnię i tworzę – różne rzeczy – naprawdę nieważne co to będzie – po prostu TWÓRZCIE! Tworzenie pozwala mi na regularny samorozwój i dowartościowanie samej siebie – raz na jakiś czas znajduję chwilę na DIY („do it yourself”).





Staram się zapisywać swoje cele, inspiracje, czy motywacje w notatniku – brzmi infantylnie, ale u mnie działa – otwieram notatnik i jestem atakowana swoimi pomysłami na siebie, na swoje życie. Kocham działać. Siedzenie w miejscu nic nie wnosi do mojego życia. Pamiętajcie, że jeśli chcecie coś osiągnąć musicie DZIAŁAĆ… Czasami jedna mała, ale znacząca decyzja może zmienić Wasze życie. Tak było w moim przypadku – podjęłam jedną malutką decyzję, która rozpędziła moje życie do granic możliwości.. pokonałam wiele przeszkód i obecnie jestem po prostu szczęśliwym człowiekiem – taki był mój cel – i osiągnęłam go.





Ten post miał na celu podładować Wasze akumulatory. Popatrzcie na siebie z innej perspektywy, zauważcie swoje atuty, podkreślajcie je, rozwijajcie się, twórzcie, działajcie! Nigdy nie poddawajcie się, nawet jeśli milion osób powie, że Wam się nie uda. Musicie wierzyć w to co robicie, w swoje marzenia. Wiem, że jeśli posłuchałabym osób, które na mojej drodze do różnych celów mówiły mi „Martyna, nie bądź śmieszna, nie uda Ci się. Przestań to robić!”, to obecnie tkwiłabym w miejscu i nie rozwijała się. Dziś moje życie jest kontrolowane przeze mnie, a nie przez innych ludzi. Trzymam się swojego życiowego motto, które brzmi – „Nie można nie robić nic, tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego!” – jeśli nie mogę osiągnąć celu konkretnym sposobem, to szukam innego…

Musicie wiedzieć kim jesteście, czego chcecie od życia i iść swoją drogą. To jest Wasze życie i nie pozwólcie nikomu nim żyć. 



Pozostawiam Was z tymi myślami, licząc na to, że zmotywowałam do działania chociaż jedną osobę ;)





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz