Niestety, w ogromnej ilości cudownie pozytywnych dni, które ostatnio przeżyłam pojawił się jeden gorszy… Totalna masakra emocjonalna. Spadek motywacji do działania, samooceny, a co za tym idzie pewności siebie. Błagam powiedzcie, że też tak czasami macie!
Podstawa to POKOCHAĆ
swoje życie – wtedy każdy kryzys, nawet ten większy, nie zburzy naszej
samooceny. Nigdy nie sądziłam, że jest to łatwe do zrobienia – wręcz
przeciwnie! Bardzo dużo czasu minęło zanim pokochałam siebie, swoje otoczenie,
swój wygląd, swój charakter… swoje życie. Proces ten był długi i naprawdę
burzliwy. Wahania nastroju były tak duże, że czasami dochodziłam do wniosków,
że nic nie zmienię w życiu i będę wiecznie zamartwiała się, że inni mają
lepiej, że niczego nie osiągnę, że jestem za gruba, za głupia… itd.
Doskonale pamiętam siebie sprzed 4-5 lat kiedy
uważałam, że jestem gorsza od innych. Przebywając w otoczeniu dziewczyn byłam
przekonana, że jestem najbrzydsza i najgrubsza. W towarzystwie mężczyzn
zastanawiałam się, czy zaraz zaczną nabijać się z mojej głupoty. Kiedy mijałam
na ulicy grupkę śmiejących się osób, byłam pewna, że śmieją się ze mnie. Nigdy
nie odpowiadałam na publicznie zadane pytanie na uczelni, bo wstydziłam się, że
ośmieszę się błędną odpowiedzią. Każdy, dosłownie KAŻDY wydawał mi się bardziej
interesujący niż ja… Smutne? Hm… Dziś wiem, że to raczej błędne koło…
Jestem wdzięczna kilku vlogerom i blogerkom za
motywacyjne filmy i posty, które kiedyś zobaczyłam/przeczytałam i które dały mi
porządnego kopa do działania… Myślę, że to one w dużej mierze zapaliły żarówkę
w mojej głowie, która oświetliła mi drogę do celu, jakim jest pewność siebie. Dlatego teraz ja chcę
przekazać Wam kilka swoich myśli..
Na wstępie sprostuję – za „pewną siebie” osobę, uważam taką, która zna swoją wartość, wie
czego chce od życia, zna swój cel i dąży do niego. Pewnym
siebie jest ten, kto bardzo dobrze zna swoje możliwości, kto potrafi sam siebie
motywować, kto kocha siebie, kochając jednocześnie innych ludzi. To „sprostowanie”
jest ważne, bo nie chcę żebyście pomylili to określenie z „arogancją”, czy
„wyniosłością” – wiadomo, łatwo przejść ze skrajności w skrajność ;)
Ale
do rzeczy…
Co
zrobiłam, żeby lepiej poczuć się we własnej skórze? Kilka rzeczy…
Może zabrzmi to głupio, ale dokładnie 5 lat temu postanowiłam
wybrać się na sesję zdjęciową – tak!
Ja, mało pewna siebie dziewczyna uznałam, że może chociaż dobre zdjęcia dodadzą
mi pewności. I wiecie co? Mimo, że może się to wydawać próżne to… Podziałało..
i to bardzo! Na zdjęciach zobaczyłam kogoś zupełnie innego niż myślałam, że
zobaczę. Spodobałam się sobie. Stwierdziłam, że ocenianie siebie, jako „brzydką”
to przesada… w konsekwencji pozuję do zdjęć do dzisiaj i jest to moja osobista, prywatna terapia podnosząca
samoocenę i nokautująca wszelkie kompleksy. Stało się to moją pasją, która
co jakiś czas ładuje moje akumulatorki poczucia
bycia atrakcyjną. ;) Jeszcze kilka lat temu bardzo bolały mnie komentarze
innych ludzi na temat mojego wyglądu, czy sposobu bycia. A dziś? Dziś kiedy
usłyszę negatywny niekonstruktywny komentarz na mój temat, myślę sobie „whatever!”
– ważne żebyście znali swoją wartość i nie odczuwali jej zmiany po byle jakiej
ocenie innych ludzi. Waszą siłą jest bycie przyjacielem samego siebie –
wspierajcie się dobrymi myślami, bo to one dają nam dużo pozytywnej energii.
Utwierdzanie się w przekonaniu, że jesteśmy od kogoś gorsi niczego nie wnosi w
nasze życie. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi od innych !
Czymś co niesamowicie poprawia moją samoocenę jest
po prostu dobry humor i nagradzanie się małymi rzeczami. Kiedy wstaję rano
(naprawdę RANO – prawie codziennie o 5:50!) staram się, żeby moją pierwszą
myślą było coś optymistycznego. Idę do łazienki, staję przed lustrem i po
prostu uśmiecham się do siebie (wyglądam wtedy na pewno komicznie, albo jak
psychiczna, ale skoro działa, to robię to!). Uśmiech to dobry początek dnia.
Potem staram się zebrać myśli i przypomnieć sobie, co danego dnia będzie po
prostu „fajne”, np. „po pracy idę do kina”, albo „wieczorem wypiję lampkę
dobrego wina i obejrzę fajny film” – cokolwiek to będzie, ważne żeby dawało nam
motywację na cały dzień. Dodatkowo kiedy czuję, że przez tydzień ciężko
pracowałam, staram się nagradzać samą siebie – kupuję nową bluzkę, czekoladę,
albo robię sobie domowe SPA. Bądźcie dla siebie wyrozumiali – w drodze do
różnych celów, które sobie obieramy w życiu, musimy znajdować czas na
przyjemności, na małe życiowe „wakacje” od obowiązków, stresów i negatywnych
emocji.
Co dalej?
W drodze do „ulepszenia” swojego życia znalazłam pasję, która pozwala mi pobyć sama ze
sobą – wróciłam do malowania. Malowanie
dawało mi sporo relaksu już kiedy byłam mała. Nie pamiętam dlaczego przestałam
malować, ale na pewno nie zapomnę dlaczego powróciłam do tej pasji. Od czasu do
czasu, kiedy mam chwilę dla siebie, łapię
za pędzel, rozkładam sztalugę i przerzucam swoje emocje na płótno.
Uspokajam się, składam myśli w całość, odpoczywam i … mogę trochę pomarzyć ;)
Myślę, że to ważne, żeby mieć coś tylko swojego – coś o czym sami decydujecie,
w co inwestujecie tylko swoją energię. Codziennie podejmujecie decyzje, które
dotyczą nie tylko Was, ale również innych ludzi, które niekoniecznie Was
satysfakcjonują, albo na które nie macie całkowicie wpływu, bo jesteście
zależni od innych. Dlatego PASJA
może dać Wam sporo radości i poczucia, że jesteście w czymś świetni.
Nieważne co to będzie – sport, sztuka, nauka, gry… cokolwiek – byle
byście mogli wyłączyć się na chwilę i pobyć samemu ze sobą – uwierzcie, kilka
takich chwil w tygodniu i zregenerujecie się psychicznie.
Pokochać
siebie, to według mnie – uwierzyć w swoje możliwości – poznać
je w 100% i starać się nieustannie je rozwijać. Musicie wiedzieć czego
chcecie, określić swoje cele i krok po kroku dążyć do nich. Rzadko kiedy udaje
nam się osiągnąć wymarzony cel od razu – osobiście przeszłam sporą drogę zanim
osiągnęłam to, co teraz mam – wymarzoną pracę, grono wspaniałych przyjaciół,
miłość mojego życia i poczucie, że jestem wartościowym człowiekiem.
Jednym z etapów „przemiany” była na pewno selekcja osób, które mnie otaczają. Wiem,
że zabrzmi to dość drastycznie, ale uwierzcie – w Waszym otoczeniu ZAWSZE
pojawi się ktoś, kto będzie Wam czegoś zazdrościł, będzie Wam źle życzył, albo
po prostu, będzie Was nie lubił bez konkretnego powodu. Człowiek jest tylko
człowiekiem i nigdy nie sprawimy, żeby każdy nas pokochał. Ja przez długi czas
nazywałam „przyjaciółmi” osoby, które na to nie zasługiwały.. Wiem to dopiero
teraz, ale cieszę się, że dokonałam wyboru i odsunęłam od siebie osoby, które
były toksyczne. Jeśli
ktoś sprawia, że czujecie się gorsi, że nie możecie rozwinąć skrzydeł, że
jesteście ograniczeni – to wiedzcie, że ten ktoś nigdy nie był i nigdy
nie będzie Waszym przyjacielem. Takie osoby nazywam „WAMPIRAMI EMOCJONALNYMI” i skreślam z listy osób, które coś dla
mnie znaczą. Osobiście uważam, że lepszy jeden prawdziwy przyjaciel, niż
grono „znajomych”, którzy nie zawsze są szczerzy. Wiem, że to trudne, ale
realne i „do zrobienia” – jeśli ja dałam radę – Wy też dacie.
Co daje mi siłę do działania?
Na pewno kreatywność,
którą spuszczam ze smyczy raz na jakiś czas – uwalniam swoją wyobraźnię i
tworzę – różne rzeczy – naprawdę nieważne co to będzie – po prostu TWÓRZCIE! Tworzenie pozwala mi na regularny
samorozwój i dowartościowanie samej siebie – raz na jakiś czas znajduję
chwilę na DIY („do it yourself”).
Staram się zapisywać swoje cele, inspiracje, czy
motywacje w notatniku – brzmi infantylnie, ale u mnie działa – otwieram
notatnik i jestem atakowana swoimi pomysłami na siebie, na swoje życie. Kocham działać. Siedzenie w miejscu
nic nie wnosi do mojego życia. Pamiętajcie, że jeśli chcecie coś osiągnąć musicie DZIAŁAĆ… Czasami jedna mała,
ale znacząca decyzja może zmienić Wasze życie. Tak było w moim przypadku – podjęłam jedną malutką decyzję, która
rozpędziła moje życie do granic możliwości.. pokonałam wiele przeszkód i
obecnie jestem po prostu szczęśliwym człowiekiem – taki był mój cel – i
osiągnęłam go.
Ten post miał na celu podładować Wasze akumulatory. Popatrzcie na siebie z innej
perspektywy, zauważcie swoje atuty, podkreślajcie je, rozwijajcie się,
twórzcie, działajcie! Nigdy nie poddawajcie się, nawet jeśli milion osób powie,
że Wam się nie uda. Musicie wierzyć w to
co robicie, w swoje marzenia. Wiem, że jeśli posłuchałabym osób, które na
mojej drodze do różnych celów mówiły mi „Martyna, nie bądź śmieszna, nie uda Ci
się. Przestań to robić!”, to obecnie tkwiłabym w miejscu i nie rozwijała się. Dziś
moje życie jest kontrolowane przeze mnie, a nie przez innych ludzi. Trzymam się
swojego życiowego motto, które brzmi –
„Nie można nie robić nic, tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego!” –
jeśli nie mogę osiągnąć celu konkretnym sposobem, to szukam innego…
Musicie
wiedzieć kim jesteście, czego chcecie od życia i iść swoją drogą. To jest Wasze życie i nie pozwólcie nikomu nim
żyć.
Pozostawiam Was z tymi myślami, licząc na to, że zmotywowałam
do działania chociaż jedną osobę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz