środa, 30 kwietnia 2014

WSPÓLNA RECENZJA: TANGLE TEEZER



Pierwszy wspólny post, pierwsza recenzja z dwóch punktów widzenia. Opowiemy nieco o fenomenie szczotki do włosów TANGLE TEEZER
Niepotrzebny gadżet czy rewolucyjny niezbędnik? 


Od producenta:
„Tangle Teezer posiada unikalne zaprojektowane zęby flex,ułatwiające poślizg poprzez włosy. Szczotka eliminuje sploty i węzły, minimalizując łamanie, rozdwajanie i uszkodzenia spowodowane złym traktowaniem. Jest to idealne rozwiązanie dla każdego rodzaju włosów. Zalecana jest dla niezdrowych, zniszczonych koloryzacją włosów, przedłużanych włosów, splątanych a także dla dzieci, które nie lubią uczucia "ciągnięcia" podczas rozczesywania.”



Opinia Martyny


Tangle teezer pojawił się u mnie rok temu. Najpierw zobaczyłam tę szczotkę u Karoli i od razu zapytałam „Co to takiego?!”, bo zaciekawił mnie jej wygląd. Po recenzji Karoliny uznałam, że to jakiś „magiczny” produkt i zaczęłam zastanawiać się nad jego zakupem.

Minęło trochę czasu i zapomniałam o TT. Jednak szybko przypomniałam sobie o nim oglądając dziesiątki recenzji na YouTube. Stwierdziłam – „skoro tyle dziewczyn zachwyca się tą szczotką, to coś musi w niej być!” – i zamówiłam ją na allegro.




Już pierwsze użycie Tangle Teezera było dla mnie… szokiem? Pierwszy raz od dawna nie czułam bólu podczas czesania włosów. Włosy były delikatnie rozplątywane i czerpałam z tego przyjemność. 2-3 ruchy szczotką i włosy były rozczesane. Wcześniej, kiedy używałam innych szczotek, albo grzebienia, miałam wrażenie, że wręcz wyrywam sobie włosy, a proces czesania trwał.. i trwał.. i trwał…



Odkąd używam tangle teezera mam wrażenie, że podczas czesania „tracę” o wiele mniej włosów. Nie są wyrywane, nie wypadają, a z czasem zrobiło się ich więcej. Szczotka świetnie sprawdza się jako „masażer głowy” – pobudza cebulki włosów, przez co na mojej głowie zaczęły pojawiać się „baby hair”. 

Pierwszą „drastyczną” różnicę w używaniu i nie używaniu tangle teezera poczułam, kiedy wyjechałam z Wrocławia i zapomniałam zabrać ze sobą omawianej szczotki. Byłam zmuszona używać zwykłego grzebienia… To była jedna wielka męczarnia. Tuż po umyciu nie byłam w stanie rozczesać wilgotnych włosów – grzebień po prostu sobie z nimi nie radził. A kiedy wysuszyłam włosy, rozczesanie ich grzebieniem trwało dobre 5-7 minut. Kiedy używam tangle-teezera proces ten trwa kilka sekund, a wilgotne włosy nie stawiają oporu.



O tym, że tangle teezer jest naprawdę genialną szczotką, świadczy fakt, że zakupił ją sobie również mój chłopak. Odkąd ma troszkę dłuższe włosy podkradał mój tangle teezer. Jednak zaczęło mu brakować tej szczotki w codziennym użytku więc postanowił zakupić swoją własną. Używa jej do dziś.

Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką kompaktowej wersji tangle-teezera (dziękuję Karola :*), którą mogę nosić w torebce bez obawy, że ząbki szczotki się powyginają. Szczotkę mam zawsze przy sobie i żaden wiatr, żaden deszcz nie są mi straszne. Kilka ruchów tangle teezerem i włosy znów wyglądają dobrze.







Osobiście stosuję tangle teezer również pod prysznicem, kiedy nakładam na włosy odżywkę albo maskę. Szczotka pomaga mi równomiernie rozprowadzić kosmetyki na głowie.


Opinia Karoli



Zacznę od tego, że jej wygląd budzi zainteresowanie. Za każdym razem kiedy wyciągam ją z torebki, ktoś zwraca na nią uwagę. Najczęściej słyszę ‘po co Ci ta mydelniczka?’ 



Do rzeczy. Moja błękitna wersja ELITE, ma już ponad 2 lata. Fakt, widać już po niej, że swoje przeszła. Noszę ją ze sobą wszędzie, a nie jest to wersja kompaktowa, dlatego jak najbardziej ma prawo wyglądać nieco gorzej.  Lekko wygięte igiełki nie wpływają na komfort i jakość używania, zatem jej pierwszą ogromną zaletą jest trwałość.




Dla jakiego typu włosów?
Można by powiedzieć dla każdego, ale z moich obserwacji największą różnicę odczują posiadaczki takich, które mają tendencje do plątania się. Z kołtunami Tangle Teezer radzi sobie szybko i sprawnie, w dodatku bez większego szarpania i wyrywania. Dlatego też na szczotce zostaje zdecydowanie mniejsza ilość włosów, niż na zwykłym plastikowym grzebieniu.

Włosów nie elektryzuje, ale też nie wygładza tych puszących się.



Jako jej wielki plus muszę wspomnieć, że oprócz rozczesywania włosów rewelacyjnie sprawdza się do masowania skalpu. Ten przyjemny domowy zabieg, poprawia ukrwienie, zwiększając przy tym szansę na szybszy porost włosów.



Fajne jest też to, że łatwo utrzymać ją w czystości, bez ryzyka rozklejenia. Do codziennego oczyszczenia z włosów wystarczy wykałaczka, a przynajmniej raz w tygodniu myjemy ją szamponem i wodą, dzięki czemu pozbywamy się wszystkich nieczystości, które wyczesujemy z włosów.

Szczotka na pewno jest warta zainteresowania, świadczy o tym nie tylko ten post, ale ogrom pozytywnych opinii w Internecie.


Faktycznie nie wyobrażam sobie nie mieć Tangle Teezer, ale przyznam, że kusi mnie zakup innej równie pozytywnie opisywanej szczotki z naturalnego włosia dzika. Szczególnie przekonują mnie jej wygładzające właściwości, które przy moich cienkich puszących się włosach mogą okazać się zbawienne. Macie? Polecacie? Chętnie poczytamy : ) 





3 komentarze:

  1. Dzięki dziewczyny właśnie tego szukałam dla mojej córki, która obsesyjnie ucieka od czesania.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Na pewno pokocha Tangle teezer:) Dla dzieci powstały śliczne wersje tej szczotki np. tutaj --> http://mintishop.pl/product-pol-1395-Tangle-Teezer-szczotka-Magic-Flowerpot-Princess.html, nie dość, że działa to ładnie wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam TT wersje kompaktową. Mam włosy średnie/krótkie, z natury suche i lubiące się puszyć po umyciu. Szczotka bardzo ładnie sobie z nimi radzi, włosy się nie puszą, nie elektryzują, ale nie tracą też objętości i nie przetłuszczają. Szczotka z włosia dzika przetłuszczała moje włosy, normalnie myję głowę co 2 dzień, przy używaniu szczotki z dzika musiałam to robić każdego dnia. Szczotkę z dzika myłam co dzień-dwa, bardzo łatwo się kurzyła, a schnie dość długo. Z tangle teezerem takich problemów nie ma :) planuję zakup drugiej elite albo original, żeby mieć w domu do rozprowadzania oleju i odżywek. Nie wyobrażam sobie już czesania czymś innym (no, chyba że szczotką jonizującą ;) )

    Ania

    OdpowiedzUsuń