Dziś kilka słów o
podstawowych i najczęściej popełnianych błędach makijażowych, czyli co robić,
żeby się nie oszpecić ;)
Tworząc tego posta miałam
sporo radochy. Zabawa makijażem dała mi pełen ogląd na to, jak wyglądałabym,
gdybym nie potrafiła wykorzystać w sposób prawidłowy kosmetyków, które posiadam. Dodatkowo myślę,
że po części zobaczyłam swoją twarz z czasów gimnazjum – czyli z czasów w
których zaczęłam bawić się kosmetykami – tak, słowo „bawić” zostało użyte
celowo, bo będąc nastolatką nie tworzy się perfekcyjnych makijaży, a raczej
oszpeca swoją twarz.
Ale do rzeczy…
Jestem pewna, że wiele z
Was mija codziennie na ulicy dziewczyny, które popełniają chociaż jeden z
wymienionych przeze mnie błędów. Ja sama bardzo często widzę te błędy na twarzach
kobiet, a dzisiaj postanowiłam „przetestować” je na swojej buzi.
Żeby dać Wam
pełen obraz tego, jak można „popsuć” swój wygląd makijażem, postanowiłam
skumulować wszystkie podstawowe błędy w jednym makijażu - endżoj!
Na połowie twarzy
stworzyłam mój codzienny makijaż, a na drugiej połowie zrobiłam sobie "krzywdę" - postarałam się odwzorować te błędy, które moim zdaniem są najbardziej widoczne i które najmocniej zmieniają naszą twarz (w złym tego słowa znaczeniu). Błędów w makijażu jest oczywiście więcej, ale te są moim zdaniem najczęściej spotykane...
Przejdźmy do konkretów.
Niestety, mój aparat nie uchwycił tego za dobrze, ale najczęściej popełnianym błędem jest oczywiście zły dobór podkładu. Mowa o jego odcieniu, tonie, konsystencji, sposobie aplikacji i przeznaczeniu!
Błędów związanych z podkładami jest naprawdę sporo, jednak te najczęstsze to na pewno źle dobrany KOLOR i TON.
Bardzo często dziewczyny, których cera i skóra mają odcień żółty, dobierają i nakładają na swoją buzię podkład o zabarwieniu różowym (i na odwrót - te z różowawym odcieniem skóry dobierają podkłady z żółtymi tonami). W ten sposób powodują, że odcień ich twarzy mocno odcina się tuż przy żuchwie (lub szyi) i nie pasuje kolorystycznie do reszty ciała.
Jak uniknąć popełniania tego błędu i jakie są przyczyny jego popełniania?
Przyczyną najczęściej jest wybieranie złego miejsca na naszej skórze do sprawdzenia, czy kolor podkładu jest dla nas odpowiedni. Która z Was sprawdza kolor podkładu na dłoni, ręka w górę! ... Jeśli to robicie to jest bardzo prawdopodobne, że macie źle dobrany podkład.
Miejsca, w których należy sprawdzać kolor podkładu to:
a.) żuchwa
b.) szyja
c.) dekolt.
Dlaczego? Ponieważ naszym celem jest dopasowanie koloru naszej cery do reszty ciała, a nie odwrotnie!
Dodatkowo na twarzach wielu dziewczyn możemy zauważyć tzw. "efekt ciasta". Jest to spowodowane źle dobranym podkładem jeśli chodzi o jego konsystencję, "ciężar" i przeznaczenie.
Przykład: Mam bardzo suchą cerę, dlatego używam podkładów, które są przeznaczone właśnie do cery suchej, lub takich, które mają za zadanie "rozświetlać" i nawilżać moją skórę twarzy. Jeśli użyłabym podkładów bez efektu nawilżenia to prawdopodobnie jeszcze mocniej wysuszyłabym swoja cerę, doprowadzając do jej złego wyglądu - sucha skóra zaczęłaby się łuszczyć i wyglądać po prostu nieestetycznie.
Na opakowaniach podkładów powinna widnieć informacja dla jakiej cery są przeznaczone - u mnie królują podkłady do cery suchej i wrażliwej. |
Dlatego pamiętajcie - czytajcie etykiety podkładów - nawet jeśli kolorystycznie podkład pasuje do Waszej cery, to koniecznie sprawdźcie jego przeznaczenie - unikniecie rozczarowania.
Korektor nie powstał bez powodu ;) Jego wykorzystanie w makijażu jest bardzo ważne i osobiście jestem w stanie zrezygnować z używania podkładu, ale z korektora nie. Nasze oczy potrzebują często pomocy, by wyglądały na bardziej wypoczęte i większe. Korektor użyty w okolicach oczu i na podkowy pod oczami powoduje, ze wyglądamy na wypoczęte i zdrowe. Jeśli pomalujemy twarz podkładem zapominając o korektorze pod oczami możemy być pewne, że ktoś tego dnia zapyta nas - "Jesteś przeziębiona?". I nic w tym dziwnego, bo nasze oczy często w naturalny sposób są podkrążone, albo lekko zasinione (jak w moim przypadku) i wyglądają przez to na zmęczone. Chcąc tego uniknąć pamiętajmy o korektorze. Ważne jest także to, by dobrać jego odpowiedni odcień - zawsze jaśniejszy od podkładu, który użyjemy.
Naszym celem jest nie tylko przykrycie przebarwień pod oczami, ale rozjaśnienie i rozświetlenie skóry w tym miejscu. Wtedy nasza twarz dostaje blasku, a my wyglądamy po prosty lepiej.
Naszym celem jest nie tylko przykrycie przebarwień pod oczami, ale rozjaśnienie i rozświetlenie skóry w tym miejscu. Wtedy nasza twarz dostaje blasku, a my wyglądamy po prosty lepiej.
Która z nas nie marzy o
pełnych ustach? Można czasami oszukać naturę i delikatnie poprawić usta kosmetykiem, by ich kształt był bardziej satysfakcjonujący. Jednak, jak we wszystkim w makijażu, łatwo przeholować i zafundować sobie usta, które wyglądają, jak po nieudanej wizycie u chirurga plastycznego.
Skąd bierze się ten problem?
Najczęściej z nieumiejętnego posługiwania się konturówką. Owszem, możemy delikatnie powiększyć nasze usta zarysowując je kredką lekko powyżej naszej naturalnej linii ust. Jednak trzeba mieć w tym wprawę i doskonale wiedzieć, gdzie jest granica "domowego powiększania".
Na zdjęciu powyżej lewa część ust jest zarysowana poprawnie - minimalnie powiększyłam swoje usta. Prawa strona ust jest pomalowana błędnie - powstał efekt rozmazanej szminki.
Oczy to KOPALNIA błędów makijażowych. Na każdym kroku możemy sobie zaszkodzić, ale wystarczy pamiętać o kilku podstawowych zasadach i możemy uniknąć kompromitacji. ;)
Po pierwsze:
Nasze brwi są ramą oka - mają je podkreślać i dodawać naszej twarzy ładnych rysów.
Podkreślanie brwi jest łatwe, jeśli dobierzemy do tego odpowiedni produkt. Kolor naszych brwi powinien pasować do koloru naszych włosów i do naszej karnacji.
Jak widzicie na zdjęciu powyżej brew po lewej jest podkreślona poprawnie - jedynie zarysowałam naturalny kształt brwi i podkreśliłam jej kolor. W tej sposób moja brew pasuje do kształtu oka i do reszty twarzy. Natomiast po prawej stronie zarysowałam brew nieprawidłowo. Po pierwsze użyłam złego koloru cienia, o odcieniu rudawym. Taki brąz na mojej brwi wygląda jak niewytarty puder. Dodatkowo kształt brwi jest zbyt graficzny - jakby rysowany od linijki - brak w tej brwi naturalności i lekkości. Dodatkowo brew jest zdecydowanie za długa - zamyka to moje oko w okolicach skroni i nienaturalnie wydłuża oko.
Dodatkowo warto podkreślić już pomalowaną brew jasnym cieniem tuż pod nią. W ten sposób granica między brwią, a górną powieką jest bardziej widoczna, a makijaż wygląda "czysto".
Po drugie:
Nakładanie ceni na powieki wydaje się banalne i takie jest jeśli odpowiednio zblendujemy wszystkie kolory. Nie wystarczy nałożyć cień na powiekę, ponieważ możemy nabawić się brzydkiej plamy koloru, która jedynie zmniejszy nasze oko i spowoduje, ze będzie wyglądało na podbite lub zmęczone.
Brak blendowania, kreska na linii wodnej, mało tuszu do rzęs |
Wyblendowane cienie, kreska na górnej powiece, podkreślenie dolnej powieki cieniem, a nie kreską na linii wodnej |
Na rynku makijażowym mamy do wyboru wiele pędzelków do blendowania cieni. Ważne by odpowiednio mieszał i zacierał granice miedzy cieniami, które nakładamy na nasze powieki.
Dodatkowo ważne, by w codziennym makijażu zadbać o stopniowanie kolorów - w wewnętrznym kąciku powinien pojawić się jasny cień, a w zewnętrznym kąciku ciemny - w ten sposób nasze oczy dostaną dodatkowej głębi i "otworzymy" nasze oko.
Nakładając cień na dolną powiekę pamiętajmy, by obszar, na który nakładamy jakiś kolor nie był zbyt szeroki, bo łatwo nabawimy się podkrążonych oczu! Natomiast nakładając cień na górą powiekę sugerujmy się załamaniem powieki - nie przekraczajmy jej granicy w górę - nie chcemy przecież wyglądać jak drag queen. ;)
Po trzecie:
Kolejny błąd, który popełnia spora liczba kobiet to podkreślenie oka kreską - nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że nasze oko podkreśli na pewno kreska na górnej powiece, ale ta na linii wodnej dolnej powieki już niekoniecznie...
Na zdjęciu powyżej możecie zaobserwować różnicę - lewa strona, z kreską na górnej powiece podkreśla kształt mojego oka - oko wydaje się większe i wypoczęte. Natomiast oko po prawej stronie, z zaznaczoną linią wodną dolnej powieki wydaje się być zmęczone i mniejsze niż jest w rzeczywistości.
Robiąc makijaż oka zarysowujemy nie tylko jego kształt, ale również granice. Oznacza to, że odpowiednim blendowaniem, użyciem eyelinera i tuszu do rzęs jesteśmy w stanie powiększyć optycznie nasze oko.
Od kiedy pamiętam róż, bronzer i rozświetlacz były moimi zmorami makijażowymi i bardzo długo przekonywałam się do tych kosmetyków.
Dlaczego? Ponieważ bardzo łatwo zrobić sobie nimi plamy na polikach i uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego. Dopiero po sporej praktyce zauważyłam, że do ich nałożenia wystarczy odpowiednio dobrany pędzel do konturowania twarzy oraz odpowiednio wyznaczone na mojej twarzy punkty, których nie mogę przekraczać wykorzystując kosmetyk.
Bronzera używam tuż pod kością policzkową i delikatnie na niej - każda z nas może wyczuć kość na swoim policzku albo przejeżdżając palcem od górnej części ucha aż po czubek nosa, albo pędzlem - próbując przejechać nim od żuchwy w stronę oka - na pewno natraficie na opór - i to miejsce, w którym poczujecie opór jest odpowiednie do aplikacji bronzera! Dodatkowo aplikacja bronzera powinna być bardzo zachowawcza - nigdy nie aplikujcie produktu od razu z opakowania! Najpierw delikatnie otrzepcie pędzel uderzając nim o dłoń - wtedy nadmiar produktu, który prawdopodobnie zrobiłby plamę na Waszej buzi zniknie. Bronzera możemy użyć także na żuchwie, boku nosa oraz linii włosów - w ten sposób idealnie wykonturujemy naszą twarz i delikatnie ją wyszczuplimy.
Róż powinien pojawić się nad bronzerem - na kości policzkowej, na policzku. Osobiście odradzam nakładanie różu metodą - uśmiechanie się --> nakładanie różu na policzki - ponieważ kiedy przestaniemy się uśmiechać zauważymy, że róż opadnie wraz z polikami i znajdzie się w centralnej ich części. Wtedy zamiast nadać naszej buzi świeżości i naturalnego blasku, spowoduje, że będziemy wyglądać jak ruskie laleczki.
Powyżej widzicie zdjęcie ze źle zaaplikowanym różem i bronzerem. Plama kosmetyku jest bardzo widoczna i wygląda jak bym się ubrudziła na poliku, albo jakbym użyła za ciemnego pudru matującego. Efekt jest nieestetyczny i radzę go unikać. ;)
I to wszystkie błędy, o których chciałam dziś napisać. Jest ich niewiele, ale są bardzo widoczne i znaczące dla makijażu. Mam nadzieję, że uratowałam kogoś przed kompromitacją ;)
Pamiętajcie - mniej znaczy więcej! W makiajżu ta zasada sprawdza się w 100%! ;)
Na zdjęciu powyżej możecie zaobserwować różnicę - lewa strona, z kreską na górnej powiece podkreśla kształt mojego oka - oko wydaje się większe i wypoczęte. Natomiast oko po prawej stronie, z zaznaczoną linią wodną dolnej powieki wydaje się być zmęczone i mniejsze niż jest w rzeczywistości.
Powód?
Robiąc makijaż oka zarysowujemy nie tylko jego kształt, ale również granice. Oznacza to, że odpowiednim blendowaniem, użyciem eyelinera i tuszu do rzęs jesteśmy w stanie powiększyć optycznie nasze oko.
Granice naszego oka to:
a.) od góry - brwi
b.) od strony nosa - rozświetlony jasnym cieniem wewnętrzny kącik oka
c.) od strony skroni - dobrze wyblendowane cienie + kreska (w granicach załamania górnej powieki) + odpowiednio długa brew
d.) od dołu - rzęsy! (tak! odpowiednio wytuszowane rzęsy są w stanie delikatnie powiększyć optycznie nasze oko).
Brak tuszu na dolnej powiece zmniejsza nasze oko! |
Strona twarzy poprawnie wykonturowana |
Od kiedy pamiętam róż, bronzer i rozświetlacz były moimi zmorami makijażowymi i bardzo długo przekonywałam się do tych kosmetyków.
Dlaczego? Ponieważ bardzo łatwo zrobić sobie nimi plamy na polikach i uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego. Dopiero po sporej praktyce zauważyłam, że do ich nałożenia wystarczy odpowiednio dobrany pędzel do konturowania twarzy oraz odpowiednio wyznaczone na mojej twarzy punkty, których nie mogę przekraczać wykorzystując kosmetyk.
Bronzera używam tuż pod kością policzkową i delikatnie na niej - każda z nas może wyczuć kość na swoim policzku albo przejeżdżając palcem od górnej części ucha aż po czubek nosa, albo pędzlem - próbując przejechać nim od żuchwy w stronę oka - na pewno natraficie na opór - i to miejsce, w którym poczujecie opór jest odpowiednie do aplikacji bronzera! Dodatkowo aplikacja bronzera powinna być bardzo zachowawcza - nigdy nie aplikujcie produktu od razu z opakowania! Najpierw delikatnie otrzepcie pędzel uderzając nim o dłoń - wtedy nadmiar produktu, który prawdopodobnie zrobiłby plamę na Waszej buzi zniknie. Bronzera możemy użyć także na żuchwie, boku nosa oraz linii włosów - w ten sposób idealnie wykonturujemy naszą twarz i delikatnie ją wyszczuplimy.
Róż powinien pojawić się nad bronzerem - na kości policzkowej, na policzku. Osobiście odradzam nakładanie różu metodą - uśmiechanie się --> nakładanie różu na policzki - ponieważ kiedy przestaniemy się uśmiechać zauważymy, że róż opadnie wraz z polikami i znajdzie się w centralnej ich części. Wtedy zamiast nadać naszej buzi świeżości i naturalnego blasku, spowoduje, że będziemy wyglądać jak ruskie laleczki.
Powyżej widzicie zdjęcie ze źle zaaplikowanym różem i bronzerem. Plama kosmetyku jest bardzo widoczna i wygląda jak bym się ubrudziła na poliku, albo jakbym użyła za ciemnego pudru matującego. Efekt jest nieestetyczny i radzę go unikać. ;)
Pamiętajcie - mniej znaczy więcej! W makiajżu ta zasada sprawdza się w 100%! ;)
PODSUMOWUJĄC:
Mega pomocny post. Nie miałam pojęcia, że robię sobie krzywdę w niektórych przypadkach. Na pewno jeszcze nie raz do Ciebie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.ladyvaleera.blogspot.com/
Bardzo dziękuję :) Miło, że wpadłaś :)
Usuń